Oblat
Kim jest oblat ?
Oblacja z łaciny oznacza - oddanie, ofiarowanie.
Zostałem Oblatem z jednego tylko powodu - pragnienia. To pragnienie towarzyszyło mi odkąd tylko pamiętam. Pragnienie bycia z Bogiem, zjednoczenia z Nim.
Teraz wydaje mi się to proste. Lecz nie jest to łatwe w realizacji. Moja osobista droga prowadziła przez uzależnienie od alkoholu i narkotyków, choroby psychiczne, chaos i usilne poszukiwanie... sensu i celu.
Choroba która mnie toczyła i ta, która dotyka współczesny świat to wielka iluzja - że to ja jestem bogiem.
Depresja, acedia, izolacja, samotność, brak poczucia sensu, brak miłości... pycha i próżna chwała.
Znam tylko jedno lekarstwo - dostrzeżenie w końcu - że nie jestem sam, obok jest Ten Drugi - mój bliźni. Dostrzeżenie jak pięknie mówi się w AA Siły Wyższej - Boga, Ostatecznej Rzeczywistości. Ten przebłysk może prowadzić do zmiany. Wtedy zaczyna się długi proces - utraty własnego życia, myśli, emocji i uczuć. Wtedy - kiedy pozwolimy umrzeć, jak to określa ewangelia - staremu człowiekowi - odnajdujemy w sobie Boga.
Wielkim zagrożeniem dla współczesnego człowieka zachodu jest powiedzenie: Ja jestem Nim. Do tego zachęca się na współczesnym jarmarku duchowym. Bardziej trafne jest: To On jest Mną.
Chrystus to moje prawdziwe imię. To On jest podstawą, źródłem mojego bytu. Ale ja - Tomek jestem w relacji z nim - jestem mu ofiarowany, oddany. Jest to relacja miłości. Dlatego zostałem oblatem.
Droga, którą podążam jest medytacja chrześcijańska jakiej nauczał ojciec John Main. To droga mantry, droga jednego słowa. Ta droga sama w sobie jest ofiarowaniem. Jest też zaparciem się siebie. Jest też wreszcie pielgrzymką - poprzez odwieczną Drogę - Umysł - do Obecności Tego który Jest.
Krótka uwaga na temat - obecności. Czuję - takie jest moje doświadczenie - własną obecność - ty czytelniku też, jest to powszechne doświadczenie wszystkich ludzi - lecz jeżeli odejmiemy od tego doświadczenia poczucie "ja" - jeśli nie będziemy zawłaszczać tej obecności dla siebie - odkryjemy - i to właśnie odkrywamy w medytacji - że ta Obecność - nie ma początku ani końca - że Obecność jest Królestwem Niebieskim. Do tego odkrycia prowadziła mnie Medytacja.
Zapytacie więc jak konkretnie wygląda moje życie ?
Staram się wstawać wcześnie - piję kawę i palę papierosa ( tak ! to przywiązanie ciągle jest ze mną... ) i siadam w fotelu. Zapalam świeczki i kadzidło z góry Atos. Odmawiam brewiarz - psalmy i fragmenty z Pisma Świętego. Później medytuje 30 min. To czas w którym w pełni jestem do dyspozycji Boga. Zamykam oczy i zanurzam się w Nim. Wszystko to dzieje się poprzez ciało - świątynie Ducha.
Później idę do pracy - jestem ogrodnikiem, czasami wykonuje prace stolarskie, coś buduje, remontuje... Prosta praca fizyczna pozwala mi w większości czasu na praktykowanie modlitwy Jezusowej: "Jezu, Synu Dawida, ulituj się nad nami". Nie jest łatwo pracować fizycznie. Ale daje to poczucie jedności z ziemią, z rzeczywistością w której żyjemy, z naturą.
Popołudniu medytacja, brewiarz. Później czas na pasję - i długie rozmowy z żoną...
Wieczorem Nieszpory i medytacja.
Ten rytm wyznaczany przez prace i modlitwę służy człowiekowi. Nadaje ramy życiu w których można odnaleźć poczucie sensu i celu. Wszystko staje się służbą.
Jako oblat składałem trzy śluby: stałości, nawrócenia i posłuszeństwa.
Stałość rozumiem jako wierność mojej drodze - oraz zobowiązaniom. Wierność praktyce medytacji, ciągłemu pogłębianiu wiary. Stałość to też pokój serca - który wynika z chrystocentryzmu w opozycji do egocentryzmu. Elementem stałości jest też wspólnota małżeńska o której napisze szerzej później. Wreszcie stałość to dla mnie dążenie to tych celów które obrałem - czyli budowy siedliska i pustelni na Zamojszczyźnie.
Nawrócenie - tutaj sprawa jest prosta, to ciągła świadomość własnej ułomności, próba zmiany kierunku, w tych obszarach życia, które jeszcze nie są poddane Bogu. W moim przypadku najistotniejszym elementem nawrócenia jest trzeźwość.
Posłuszeństwo - to przede wszystkim nasłuchiwanie sercem - Reguła zaczyna się od słów: Słuchaj, synu, nauk Mistrza i nakłoń ku nim ucho swego serca. Ciągłe nasłuchiwanie szumu wiatru, który nie wiemy skąd przychodzi i dokąd zmierza.... Słuchanie w modlitwie to dyspozycja do otwarcia się na modlitwę Jezusa w naszym wnętrzu - na życie Trójcy Świętej - która jest obrazem i manifestacją relacji doskonałej w której Ojciec w pełni daje siebie Synowi, Syn w pełni oddaje się Ojcu, a Duch jest radością tej relacji.
Teraz przywołam słowa ojca Laurencea Freemana OSB - dyrektora WCCM
Medytacja jest podróżą prowadzącą do centrum – zarówno własnego , jak i tego, którym jest Bóg. Ta duchowa pielgrzymka do Centrum dokonuje się poprzez wewnętrzną koncentrację w sercu i umyśle na Jezusie Chrystusie, realizowaną na drodze milczenia i pokoju.
Zostanie oblatem w tej Wspólnocie jest wartością samą w sobie oraz zobowiązaniem na ukierunkowanie swego życia i świadomości na tajemnicę Chrystusa i Boga.
Jest to jedna z wielu możliwych dróg, poprzez którą ta uniwersalna dla wszystkich ludzi podróż jest przeżywana i ubogacana, zarówno dla dobra wszystkich, jak i dla osobistego szczęścia i wewnętrznej radości i pokoju oblata.
Komentarze
Prześlij komentarz